Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przenikajcie
Ludzie, biedni ludzie co żeście zrobili,
wy syna Bożego do krzyża przybili?
A cóż on wam zrobił, co uczynił złego?
Podnieśliście rękę na Syna Bożego!
Jak wielka żałoba nad ziemią kochaną,
bo dzisiaj Jezusa Boga krzyżowano.
Gwoździami do krzyża przybito Mu ręce,
by konał powoli w przeokropnej męce.
O narodzie biedny a gdzie twoja trwoga,
ty podniosłeś rękę na samego Boga!
Uważaj co czynisz obyś w złem nie przebrał,
ty będziesz o litość Boga swego żebrał.
O człowiecze marny co żeś ty uczynił?
Ręka ci nie drżała jak żeś gwoździe wbijał,
w święte ręce, nogi, dla syna Bożego.
Przepraszaj i módl się gorąco do Niego.
Gdy widzę Ciebie krwią oblanego,
Rozpięte ręce i nogi,
W boleści serca pytam: Dlaczego
Cierpisz, o Jezu mój drogi?
Ach, nie mów, Panie! Wiem, kto przyczyną
Męki twej, twego cierpienia;
Ach, wiem, za kogo krew i łzy płyną
I tęskne serca westchnienia.
Wiem, kto tym cierniem skłół twoje skronie,
Wiem, kto cię krwawo biczował,
I temi gwoźdźmi przebił twe dłonie
I krzyż dla ciebie zgotował.
Wiem, i dlatego, gdy twoja męka
Żywo przed oczy mi staje,
Serce od żalu ledwie nie pęka,
W boleści życie ustaje.
W tej ciszy przebywać wciąż chcę,
W tej ciszy daleki świat ten.
Ty koisz mój ból, usuwasz mój strach,
Gdy widzę Cię Zbawco przez łzy.
Ja widzę Cię Jezu mój tam,
Jak wiele masz sińców i ran.
Miłości Twej moc, zawiodła Cię tam,
Uwolnić mnie z grzechów i win.
Wspominam tak często ten dzień,
Golgotę i słodki jej cień.
Przyszedłem pod Krzyż z ciężarem swych win,
Uwolnił mnie tam Boży Syn.
Stoi biedna samusieńka
Jak dola tułacza
Serce kona, łka i pęka
W ból się przeistacza.
Stoi mieczem wskroś przeszyta
Rozdarta, skrwawiona
Pierś mozolnie tchnienie chwyta,
Opadły ramiona
Już nie Tobie Matko miła
Tulić go do łona
Inna ręka go pieściła
Biczami zbrojona
Już go więcej nie ułożysz
miękuchno we żłobie
Dali mu krzyżowe łoże
Snem uśpili w grobie
Nie mnie Matko rubinowe
Łzy ocierać Twoje
Nie mnie Twą znękaną głowę
Tulić w serca zwoje.
Cicho płacząc jak brzezina
Na cmentarnej skale
W Tobie wielbię mękę Syna
Na serca krysztale.
Ścieżką życia trudną i krętą idę do Ciebie Panie
czy wypełniłem Twą wolę czy wykonałem zadanie
Za mną bagaż przeszłości po nocach spać nie daje
i krzyż co ocaleniem dla mnie grzesznego się staje.
Zbyt ciężki dla Ciebie Panie, on zabrał życie Twoje
krwawą ofiarą i męką za nieprawości moje,
drzewo krzyża przyjęło Odkupiciela świata
a z nim cierpienie i bóle oto za miłość zapłata.
Ten Krzyż po wieczne czasy znakiem ofiarnej miłości
i przebaczenia za grzechy, złe czyny i słabości,
pomogę Ci go podnieść jak dobry Szymon z Cyreny
chcę odkupić choć w części moje grzechy i winy.
Nieraz pod nim upadnę on mi w drodze ciężarem,
podniosę się pójdę z nim naprzód przyjm Boże mą ofiarę,
czy zdołam dojść do celu ile przeszkód przede mną
tylko Ty wiesz o Panie bo idziesz razem ze mną.
2014 © neronIT Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone. O nas | Parafia | Kontakt